Strona ta wykorzystuje cookies 🍪
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Prywatności".
tel. 63 27 20 810 lub 63 26 27 503 um@kolo.pl | 8 Maja 2025 r. Imieniny: Stanisława i Wiktora
Z kierownikiem cmentarza parafialnego w Kole, Romanem Zawadzkim, rozmawiał Michał Chojnacki.
– Jak to się stało, że został pan szefem cmentarza?
– Z uwagi na odejście ze względu na jego chorobę i zły stan zdrowia, po długich namowach obecnego proboszcza Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego ks. Wronkiewicza zgodziłem się objąć to stanowisko.
– Ile już lat jest Pan szefem tej Jednostki ?
1 marca 2005 roku rozpocząłem pracę na tym stanowisku. W marcu tego roku minęło 10 lat mojej pracy.
– Czy w każdym pochówku Pan uczestniczy ?
Tak, uczestniczę w każdym pochówku i obrzędzie, jak również w przygotowaniu grobu do złożenia zwłok.
– Czy zdarzył się Panu jakiś szczególny przypadek np. upadła trumna, ktoś z uczestników pogrzebu wpadł do dołu itp.
W okresie mojej 10 letniej pracy nie zdarzył się żaden incydent, który by miał miejsce ze złożeniem trumny do grobu lub wypadek z uczestnikami pogrzebu.
– W jakim okresie ma pan najwięcej pracy?
Najwięcej pracy przypada na okres jesienno – zimowy. Jesienią trzeba uprzątnąć spadające liście z drzew, zamieść alejki, zrobić porządek wokół kaplicy i inne. Zimą zaś trzeba odśnieżyć drogi z kaplicy do grobu i zrobić dojście do miejsc pochówku.
– Czy nie boi się Pan „duchów” , może spotkał się Pan z nimi?
Jeśli chodzi o duchy to jak dotychczas nie spotkałem się z nimi, chociaż często wracam późno z cmentarza. Natomiast czasem mam koszmarne sny związane z pochówkami i grobami.
– Jak oceniają pańską pracę pańscy najbliżsi?
Cóż, przyzwyczaili się już do tego. Praca może nie jest wdzięczna, ale ktoś ją musi robić.
– Czy często Pan płacze podczas pochówku?
Podczas pochówku zazwyczaj nie płaczę, ale zdarzały się sytuacje gdy łzy cisnęły się do oczu gdy byli chowani ludzie młodzi lub dzieci.
– Czy dochodzi czasem do nieporozumień pomiędzy Panem, a rodziną zmarłego?
Nie ma żadnych incydentów. Pracę swoją staram wykonywać się rzetelnie solidnie i godnie z szacunkiem do samego zmarłego i jego rodziny. Ocena mojej pracy nie należy do mnie, ale dla ludzi załatwiających prace pochówek lub inne prace robione na cmentarzu.